niedziela, 23 grudnia 2012

Drwal - Michał Witkowski

           Późna jesień, wokół panuje niepokojąca cisza. W pokoju obok wiatr gwiżdże przez nieszczelne okiennice. W kominku płonie ogień. Skromny, przeciętny czytelnik siedzi w wygodnym fotelu trzymając w dłoniach – Drwala  Michała Witkowskiego. Na jego twarzy widać przejęcie i ogromne zainteresowanie. Został wciągnięty w świat luji, nadmorskiego miasta po sezonie, rzeczywistość pełną szarości i brudu 

            Po głośnym Lubiewie autor proponuje nam nowy kryminał. Główny bohater – Michał - ucieka przed wielkomiejskim, szybkim i szalonym życiem w stolicy. Pragnie się odciąć od fejsbukowego społeczeństwa, którego życie kończy się wraz z brakiem prądu. Jest byłym celebrytą, zmęczonym szumem wokół siebie. Przepełniony złością na rzeczywistość high-tech, wlecze ze sobą laptopa, odtwarzacz MP3  i przenośny dysk zawieszony na szyi. Dociera do Międzyzdrojów,  które w listopadzie są całkowicie wyludnione. Wprowadza się do małego domku na odludziu, jego współlokatorem jest Robert – człowiek, którego praktycznie nie zna. Mieszkanie nie wiadomo z kim i nie wiadomo gdzie, ma mu pomóc w napisaniu nowej książki – kryminału. Ma nadzieję, że wena sama przyjdzie a atmosfera grozy wpłynie na jego kreatywność. W pewnym sensie udaje mu się osiągnąć cel. Od samego początku krążą wokół niego sekrety do odkrycia. Ma je na każdym kroku na wyciągnięcie ręki. Lecz czy nie jest mu jednocześnie zbyt łatwo?
            Wielką zaletą tej powieści jest autoironia oraz wyraźna świadomość stosowania przez autora zabiegów językowych i retorycznych. Michał Witkowski ma niesamowitą zdolność opisywania rzeczywistości. Robi to bardzo trafnie, bez koloryzowania. Świat przedstawiony jest pozornie nieciekawy. Czemu ma interesować czytelnika coś, co jest za oknem? Ma on wystarczająco dużo własnych problemów, nie potrzebuje jeszcze czytać o kłopotach innych. Jednak ta rzeczywistość jest irracjonalnie interesująca i wciągająca. Książka ta jest pełna sprzeczności. Z jednej strony wulgarny i nieestetyczny język, z drugiej nie dające się ukryć nawiązania do twórczości Gombrowicza. Przerysowani, aczkolwiek jakże realni bohaterowie. Jadzia Parszywa śmieszy i żenuje, Robert intryguje tajemniczą biografią, miejscowi mafiosi udają lokalnych don Corleone, a luj – to po prostu luj. Międzyzdroje, które znamy jako raj pełen gwiazd, w którym zawsze świeci słońce, wyglądają jak zapomniany, wysuszony zakątek piekła.
            Drwal to podobno kryminał. Rzeczywiście, mamy zagadkę związaną z tajemniczą bogaczką, atmosferę grozy, śledztwo itd. Jednak wątek ten zostaje urwany praktycznie w najważniejszym momencie.  Potencjał tego pomysły nie został przez autora do końca wykorzystany, a szkoda.
            Całą książkę można by było podsumować jednym zdaniem: wszystko jest po sezonie, Międzyzdroje i upadły celebryta. Właśnie ten zamknięty krąg jest czymś interesującym. Mam nadzieję, że na listę rzeczy „po sezonie” oprócz miasta i bohatera nie trafi sama książka.

2 komentarze:

  1. Wiele dobrego czytałem o tej książce, ale jakoś nie jestem do niej przekonany:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety, ale to nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń